Carlos Alcaraz, dwukrotny zwycięzca Rolanda Garrosa: „Nie chcę, żeby ludzie nazywali mnie następcą Rafaela”.
%3Aformat(jpg)%3Aquality(99)%3Awatermark(f.elconfidencial.com%2Ffile%2Fbae%2Feea%2Ffde%2Fbaeeeafde1b3229287b0c008f7602058.png%2C0%2C275%2C1)%2Ff.elconfidencial.com%2Foriginal%2F566%2F037%2F1ba%2F5660371ba8e2377244f9cec5e5985e87.jpg&w=1920&q=100)
Carlos Alcaraz miał trudny, ale znakomity sezon . Po zdobyciu drugiego tytułu Rolanda Garrosa , zdobyciu trofeum w Queen's i dotarciu do finału Wimbledonu , postanowił zrobić sobie przerwę. Wycofał się z turnieju kanadyjskiego, aby odpocząć przed finałem sezonu. W wywiadzie dla Financial Times przyznał: „Uwielbiam grać w tenisa. To moja pasja”. Powróci do Cincinnati , gdzie będzie przygotowywał się do US Open .
„Nie chcę, żeby ludzie nazywali mnie następcą Rafaela ” – oświadczył stanowczo numer dwa na świecie. Choć rozumie podziw publiczności, Alcaraz upiera się przy podążaniu własną drogą. Unika presji oczekiwań innych i broni swojej autentyczności jako piłkarza. „Jeśli nie będziesz wierny swoim ideałom, ta presja może cię pochłonąć” – wyjaśnił. Jego celem jest rozwój bez konieczności powielania tego, co zrobili już inni.
:format(jpg)/f.elconfidencial.com%2Foriginal%2F07f%2F2dd%2F96b%2F07f2dd96bb7de6ef8d954a5785602567.jpg)
Odnosząc się do relacji z Jannikiem Sinnerem , Alcaraz podkreślił, że pomimo rywalizacji, mają dobre relacje. „Ludzie szukają tarć, ale rzeczywistość jest inna” – stwierdził. Obaj często widują się poza torem, a nawet czasami trenują razem. Chociaż rywalizują intensywnie, utrzymują relację opartą na szacunku. „Chcemy się rozwijać, ale chcemy też być dobrymi ludźmi” – dodał zawodnik z Murcji.
Tenisista mówił również o tym, jak odcina się od świata między turniejami. Lubi drobne przyjemności, takie jak gotowanie przez mamę czy deser poza zawodami. „Gotowanie mojej mamy jest zawsze najlepsze” – wyznał. Był również bardzo krytyczny wobec środowiska cyfrowego. Uważa, że media społecznościowe kreują fałszywy wizerunek i mogą wyrządzać krzywdę. „Nie ma gorszej broni niż słowa” – powiedział o wpływie komentarzy online.
El Confidencial